
|
Nie
czekając na wiosnę, skorzystaliśmy z ładnej pogody i pojechaliśmy do
Wicklow. Tym razem naszym celem był wodospad Glenmacnass, którego zdjęcia
niedawno oglądaliśmy, a potem latarnia morska, na którą poprzednio
zabrakło nam czasu. Jak to zwykle w Wicklow, nie obyło się bez
niespodzianek. |

|
 |
 |
Niby zielona
wyspa, a tu na drodze śnieg, na trawie śnieg, na kamieniach śnieg...
|
Nie ma żartów, jeszcze nie jestem aż tak irlandzki, trzeba się ubrać!
|
Góry piękne, samochodów mało, dojścia do wodospadu brak. Jak oni
zrobili te zdjęcia??
|

|
 |
 |
Tu mniej więcej
zaczyna się wodospad...
|
A tam na dole gdzieś się kończy. Zagapiliśmy się, i nie mamy zdjęcia
całości, więc tu są tylko pojedyncze fragmenty, na ile dało się zejść
w dół po tym stromym zboczu.
|

|
 |
|
|
Znowu widok w dół... |
|

|
 |
 |
Szukając
drogi do latarni, znaleźliśmy drogę na plażę.
|
Ach, jaki to piękny dźwięk
i piękny widok!
|

|
 |
 |
W końcu
jest droga do latarni. Widać dużą i małą latarnię??
|
Niby oznaczenia na furtce
wyglądały na aktualne, ale gdzie ta wieża ma te wszystkie urządzenia
świetlne??
|
To na pewno nie jest żadna
latarnia, tylko jakaś kolejna fortyfikacja. Zobaczmy, co jest za tą górką.
|

|
 |
 |
Jest! Tu się
schowała, za górką!
|
|
A co to jest?
|

|
 |
 |
To jest
kolejny murek do kolekcji. Zrobiony z tego, czego jest tu dużo - kamieni
i piasku.
|
Oprócz napisów dotyczących
latarni, na furtce znaleźliśmy napis przypominający poprzednią
wycieczkę - w poszukiwaniu klifów. Czyżby też się tu schowały?
|
Są! Nie tak wielkie, jak te
moherowe, ale są.
|
powrót |

|