
|
Wybieraliśmy się do Clonmacnoise kilka razy, ale ciągle okazywało się,
że zostało za mało czasu. Tym razem był to jedyny punkt programu w
drodze do Galway, więc się udało.
Klasztor założony w VI w., działał przez 1000 lat, jako centrum
religijne, naukowe, cmentarz królewski. Konkurencja dla Glendalough, ale w odróżnieniu
od górskiej pustelni położony na skrzyżowaniu najważniejszych szlaków. |

|
 |
 |
Największa
atrakcja klasztoru - Krzyż Pisma Świętego. Zdjęcie
"poprawiane" cyfrowo, żeby naprawić to, co lampa błyskowa
zepsuła.
|
Nie ma dowodów na to, że krzyż był kolorowy, ale też
nie ma dowodów, że nie był. Stąd artystyczna wizja wersji kolorowanej. |
Południowy krzyż - bardziej abstrakcyjna dekoracja, ale za to z
wykorzystaniem celtyckich ornamentów (też po korekcie).
|

|
 |
 |
A tu kopia
Krzyża Pisma Świętego, ustawiona w pierwotnym miejscu.
|
Oczywiście w dziennym świetle rzeźbione postacie są
lepiej widoczne. |
I kopia krzyża południowego. |

|
 |
|
Widok na
rzekę Shannon i niewielki kościół św. Kiarana - założyciela
klasztoru, dokąd Irlandczycy pielgrzymują do
dzisiaj. Był tu też Jan Paweł II.
|
Jedyna z okrągłych wież irlandzki z zachowanym oryginalnym dachem. Odróżnia
się też od innych nisko umieszczonym wejściem - nie była wieżą obronną,
tylko normalną dzwonicą.
|
Przypomniała mi się tu opowieść o
konflikcie dyrekcji wrocławskiego cmentarza żydowskiego z żydowskimi
ortodoksami, konflikcie o naprawianie, prostowanie nagrobków. Ortodoksi
nie ingerują w "naturalny" stan cmentarza. Irlandczycy widać
czasami też. |

|
 |
|
Trochę
poezji...
|
|
Okno do nieba... |

|
 |
|
Gdyby zachował się dach, jakie tu byłyby klimaty...
|
Deszczówka z tego kamiennego naczynia średniowiecznych farmaceutów ponoć
ma właściwości lecznicze. Nie próbowaliśmy.
|
A tu ruiny zamku Clonmacnoise, ignorujące prawa
grawitacji... |
powrót |

|