|
|
|
Podróż marzeń - Nowa Zelandia. Dwa tygodnie, trasa od
Christchurch do Auckland, pociąg, prom i wynajęty Nissan i troje
dzielnych podróżników - Mama, Maciek i ja. Co kilka dni kolejny odcinek
relacji "Z drugiej strony globusa"...
19.02.2008 No to mamy wakacje. 23 godziny w samolotach, 11 na lotniskach i wylądowaliśmy w deszczowym Christchurch. Jak w Irlandii - jest dobrze, jak deszcz pada pionowo. Po 2 miesiącach suszy natura podarowała tubylcom "trochę" wody. Żeby odczarować trochę pogodę, weszliśmy do symulatora burzy śnieżnej na Antarktydzie, jako że Christchurch jest ostatnim punktem przesiadkowym dla polarników. Czary podziałały - na drugi dzień przez Alpy przejechaliśmy pociągiem w pięknym słońcu, tzn. do przełęczy i najdłuższego tunelu, po drugiej stronie był rain forest, od czegoś ta nazwa pochodzi - padało... Oprócz tego w Christchurch widzieliśmy najmniejsze pingwiny świata oraz ptaki kiwi, które wcale nie wygladają jak małe kurczaki, tylko jak bardzo zwinne duże kury - potrafią biegać szybciej niż ludzie. Wczoraj wyruszliśmy na północ - dotarliśmy do Kaikoury. Tu za ciężką kasę mieliśmy ogladanie wielorybów. Jako że znowu padało, niektórzy z nas zaczęli chorować na morzu jako pierwsi, więc filmowanie ogonów pozostawili pozostałym członkom wycieczki. Za to dzisiaj jest lampa i cały dzien spacerujemy wzdłuż oceanu, obejrzeliśmy z bliska dzikie foki, już gratis. Średnia wychodzi przyzwoicie. Jutro ruszamy dalej na północ. Pozdrawiamy wszystkich czytelników Anita, Renata i Maciek |
||
Korean Airlines - odrobina luksusu, każdy miał swoje centrum rozrywki do dyspozycji. |
Na lotnisku w Incheon (Korea Płd.) przesiadka z atrakcjami - możemy spróbować lokalnego rękodzieła. |
Christchurch - tabliczka w wielu językach, jak widać daleko jesteśmy od Europy. |
[R. Regucka] |
||
Centrum Antarktyczne - Maciek z nowym kolegą, Danielem. |
W komorze do symulacji burzy śnieżnej było też plastikowe igloo i zjeżdżalnia z lodu. |
Centrum opiekuje się też małymi błękitnymi pingwinami po przejściach. Co okaz to historia, np. jest tu jeden z wodofobią. |
To nie ten! One pływają 18 godzin dziennie... |
Bezczelne miejskie wróble... |
Stary uniwersytet w Christchurch, miejsce na ślubne zdjęcia, jak pogoda jest mniej irlandzka. |
[R. Regucka] |
[R. Regucka] |
|
Andrew powiedział - zostawcie Maćka z Danielem i idźcie zrobić coś, czego się nie da zrobić w towarzystwie 5-latka. To odwiedzałyśmy sklepiki z pamiątkami i w deszczu włóczyłyśmy się po ogrodzie botanicznym. |
||
Dzień pociągowy - przejazd w poprzek Alp Nowozelandzkich. Pociąg był rzeczywiście Scenic - miał specjalne platformy, gdzie żadne szyby nie przeszkadzały w fotografowaniu. Po drodze ponad 20 tuneli, wiadukty, mosty, majstersztyk! |
||
Po drugiej stronie - deszczowe lasy wieczniezielone, znowu pada... |
|
|
I powrót, przez doliny, pastwiska, tunele, wiadukty, mosty... |
||
[R. Regucka] |
|
|
Christchurch z góry - największe miasto na tej wyspie, 350 tys. mieszkańców w niskiej zabudowie. |
Fish&Chips, czyli ryba z frytami, na plaży. Andrew, Liz i rybojad... |
|
|
||
Kaikoura - ośnieżone góry i brzeg Oceanu, pod koniec lata! |
Promenada z pocztówkowymi sosnami z Norfolk. |
|
Kolonia wolnych fok, nie podchodzić bliżej niż 10 metrów! One tu są u siebie, a my nie. I one potrafią o tym przypomnieć! |
||
Szczęśliwe kuzynki psa... |
|
|
Z jednej strony cypla foki, z drugiej - przypływ. |
||
Część druga... |
|
|
|
|
|