W grudniu 2004 przyjechaliśmy na Zieloną Wyspę, żeby umilić młodym emigrantom świętowanie Bożego Narodzenia w Galway. Ale też żeby pozwiedzać mityczną krainę - przejechaliśmy wypożyczonym samochodem 1000 mil i jeszcze 6 godzin autobusami. Oto kilka wspomnień z tego pobytu, od tego przecież zaczęła się nasza irlandzka przygoda... |
||
W Kolegiacie Św. Mikołaja wystrój świąteczny, jak na wystawach sklepowych... |
Zaraz, zaraz, to przecież znamy... Ale cóż w XIV-wiecznych wnętrzach robi Picasso? |
Taka zaskakująca kaplica, z miniaturą Guerniki, paprotkami i ikonką na bocznej ścianie. |
Ciepło tu w zimie, czaple nie odlatują do ciepłych krajów... |
Klasyczne widoczki - zielono, zielono, zielono... |
Cliffs of Moher, obecnie zwane moherowymi klifami. |
Potężne! |
Ponad 200 metrów w dół! |
Tam, w miejscu zaznaczonym kółkiem, widać głowę człowieka. Takie to wszystko duże! |
Słoneczko się przebija? |
Chwila poezji... |
|
Z klifów do Galway najlepiej jechać przez Burren. |
Poulnabrone Dolmen, czyli grobowiec portalowy sprzed 5 tysięcy lat. Więcej zdjęć, ze Świąt 2005. |
|
W pierwszy dzień Świąt wszyscy pojechaliśmy na wycieczkę. Obudziliśmy się, a tu śnieg! Sensacja! White Christmas! W radio na przemian: licytacja, w której części Irlandii jest to większe wydarzenie (U nas to pierwsze białe święta od 12 lat! przegrało z To pierwsze od 20 lat białe Święta w mieście!) oraz apele do kierowców o rozsądek, czyli o rezygnację z wyjazdów. My nie jesteśmy rozsądni - mijamy samochody w rowach i żałujemy Irlandczyków, którzy nie wiedzą, co to zimowe opony, gołoledź, łańcuchy i zimowe paliwo... |
||
Całkiem nieklasyczne niezielone widoki... |
W Turoe przemokły pierwsze buty. |
A to kamień z Turoe, podobno z II lub III wieku, wg przewodnika ornamenty typowe dla kultury lateńskiej. Na zdjęciach w przewodniku słabiej je widać, nie wiedział fotograf, że najlepiej poczekać na śnieżek. |
Patrzcie! Zamek z 13 wieku! Może da się zwiedzić? Podchodzimy, a tu domofony, nazwiska... Własność prywatna, zamieszkała... Dom, jak dom, gdzieś mieszkać trzeba... |
Pozostałości po osadzie klasztornej w Kilmacduagh. Typowa dla wczesnego budownictwa irlandzkiego wieża, służąca za dzwonnicę, spichlerz, ostatni punkt obrony. |
Jak widać wejście do środka wieży nie było
takie trywialne, zwłaszcza jeśli lokatorzy tego sobie nie życzyli. |
W Ennis wyszło wreszcie słoneczko, rozświetliło ruiny franciszkańskiego opactwa, po śniegu pozostały tylko wspomnienia. |
Mieszczańska uliczka w Ennis, na zakończenie wycieczki. |
|
|